Nie spuszczaj soczewek w kiblu! 

Życie pełne jest informacyjnych niespodzianek, a Internet co rusz bombarduje nas koniecznymi do przyswojenia treściami. Kiedyś nauczycielka od matematyki, dziś Social Media udowadniają, że moja znajomość świata jest kiepska. I tak przemierzając bezkres swojej niewiedzy, dzielnie stawiając czoła nieznajomości nazwisk z netowych nagłówków jak Joanna Opozda, Sandra Kubicka czy Baron (jedyny Baron, którego kojarzę, to Saha Baron Cohen – kontrowersyjny głosiciel kultury kazachskiej), trafiłem na info, które zmiotło mnie z planszy niczym asteroida rasę ludzką w „Nie patrz do góry” z Di Caprio i Meryl Streep.

A jednak mięsożercy nie są EKO

Rzecz się tyczy ekologii, o której sądziłem, że co nieco dzwoni w jednym i drugim uchu. Bo co ma pozostać mi do przyswojenia obok świadomości, że tekturę robi się z makulatury, a polarowe kurtki z butelek PET? No np. chociażby to, że wartości emisji gazów cieplarnianych przypisywane procesom trawiennym zwierząt hodowlanych są większe niż cały transport in the world! Powołując się na artykuł z klimat.rp.pl i raport organizacji The Climate Healers „w analizie wykazano, że roczna emisja metanu z hodowli zwierząt silniej wpływa na globalne ocieplenie niż roczne emisje CO2 ze wszystkich źródeł paliw kopalnych łącznie. Ten gaz cieplarniany jest aż trzydziestokrotnie bardziej zdolny do wychwytywania ciepła atmosferycznego niż dwutlenek węgla.”Inaczej mówiąc – pierdy bydła kosztują naszą planetę więcej niż dym z rur wydechowych wszystkich Passatów TDI i smród z dżetów lecących z Polakami na Zanzibar.

Soczewki kontaktowe to plastic-fantastic

Dobra – to teraz wiśnia na torcie. Badania Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego szacują, że w samych Stanach co piąty użytkownik soczewek kontaktowych (z około 45 mln Amerykanów) spłukuje je do toalety lub umywalki. Oznacza to, że każdego roku dostarczane jest do środowiska do 3,36 miliarda soczewek i do 23 ton plastikowych odpadów. Ponoć do samego Bałtyku trafia rocznie około 1,5 ton soczewkowego plastiku. Wszystko było by do ogarnięcia, gdyby nie fakt, że w przypadku soczewek kontaktowych nie mamy do czynienia z materiałem biodegradowalnym. I tak soczewki kontaktowe z rur kanalizacyjnych przedostają się do oczyszczalni ścieków. Następnie ich mały rozmiar sprawia, że często omijają systemy filtracyjne trafiając bezpośrednio do rzek, mórz i oceanów. Co najgorsze soczewki będące gęstszymi od wody mają skłonność do tonięcia, stanowiąc zagrożenie dla ryb, zwierząt dennych oraz dla całego ekosystemu wodnego. Być może potwierdza to fakt, że halibut i flądra we Władku smakują wyjątkowo.

To gdzie wyrzucać?

To teraz szczypta edukacji. W przypadku soczewek kontaktowych warto wziąć sobie do serca proste zasady recyklingu. Wygląda to tak. Soczewki kontaktowe, blistry po soczewkach, pojemniki po płynach czy plastikowe pojemniki do przechowywania soczewek powinny kończyć swój żywot w koszu żółtym (przeznaczonym na odpady plastikowe i metalowe), natomiast wszelkie elementy papierowe (opakowania po soczewkach i płynach) w niebieskim. Ot – cała filozofia. Taka oto alternatywa dla spuszczania soczewek w kiblu!

Co przyniesie przyszłość?

Cieszyć może fakt, iż naukowcy szukają rozwiązań nad wprowadzeniem do powszechnego użytku soczewek biodegradowalnych. Jednym z testowanych materiałów jest soja. Obiecuję, że jak przekopię Internety oraz info od firm z branży, to napiszę więcej na ten temat. Rośnie również świadomość producentów i dystrybutorów soczewek kontaktowych, którzy angażują media nie tylko do edukacji w zakresie recyklingu soczewek, ale również sami prowadzą programy zbiórki soczewkowych odpadów, nagradzając przy tym klientów za ekologiczną świadomość. I dobrze!

Radek Wiktorowicz – Ghosteye